Święty z klatki obok, czyli historia Nikoli Perina

Święty z klatki obok, czyli historia Nikoli Perina, nastoletniego Włocha, który chorował na białaczkę (1998-2015) to kolejna historia, która uczy życia i zupełnego zaufania Bogu, wbrew życiu i światu.
Podobnie jak Gianluca Firetti czy Matteo Farina, był prostym chłopakiem z osiedla. Lubił wędkowanie i granie w rugby. Grał w zespole, który zaczął odnosić sukcesy, mając koszulkę z numerem 9.
Urodził się 2 lutego 1998 roku w Rovigo, a jego rodzicami byli Adriana i Robert. Ważne były dla niego więzi. Pogodna obecność w domu i przyjacielska między znajomymi i kumplami z boiska. Taka w duchu prawdziwego braterstwa. Wychował się w domu, gdzie wiara nie mogła nigdy zatrzymywać się tylko na słowach, ale do swojej prawdziwości potrzebowała konkretu życia i to było szczególną troską jego rodziców.
Jego rodzina należy do wspólnoty św. Zenona, gdzie uczą się wiary ufnej, konkretnej i pełnej zaangażowania w dobro wobec drugiego. W swoim dzienniku pisał, że pragnie „żyć każdego dnia konkretnie, z przebaczeniem, przyjaźnią, solidarnością i przyjęciem drugiego”.
Nicola podejmuje w sercu bardzo ważną decyzję, przyjęcia Jezusa na serio, konkretnie i w codzienności. Zaczyna rozumieć, że tylko umiejscowienie Zbawiciela w centrum może mieć zbawczy sens jego życia. Chociaż na zewnątrz nadal jest miłym chłopcem lubiącym sport i przyjaciół, wewnętrznie staje się dojrzałym towarzyszem Chrystusa, zapraszając go do swojej codzienności.
Miał dobre wyniki w szkole i wizja dobrego liceum wydawała się otwartą drogą do świetlanej przyszłości. Jednak nietypowe i częste zmęczenie, brak sił i inne niepokojące objawy sprawiły, że rodzice umawiali się z synem na kolejne wizyty lekarskie. Podczas jednej z takich wizyt – 9 lipca 2013 roku, słowa lekarzy zabrzmiały jak wyrok. Leukemia, czyli białaczka. Rozpoczyna się batalia i wyścig z czasem, który doprowadza dwukrotnie do przeszczepu szpiku i jest sporym wyzwaniem wobec zaufania Bożej Opatrzności.
Kiedy dookoła chłopaka narasta widmo rychłej śmierci, a rodzina coraz bardziej zaczyna emocjonalnie przeżywać tragedię choroby, Nicola z uśmiechem mówi do nich: „Ludzie, nie powstrzymujcie się przed miłością i dawaniem siebie innym!”.
Choroba sprawia, że Nicola jakby „natychmiast” dojrzewa, nie marnując swojego życia na rzeczy mało ważne. Podejmuje decyzję, że chce w szpitalu kontynuować naukę. Pomimo dwóch przeszczepów, walka staje się przegrana.
4 lipca 2014, przed przeszczepem, przyjmuje święte namaszczenie, mówiąc: „Panie, przez moc Twojego Ducha proszę Cię, abyś uzdrowił moją duszę i jeśli Twoje ciało jest również w Twojej woli”.
W czasie choroby odwiedza go wielu księży, zakonników czy biskupów. Jego oczy są pełne nadziei i życia, pomimo umierania ciała. Podczas jednej z głębokich rozmów z kapłanami zwierza się: „Wiem, że Jezus jest mi bliski, kocha mnie i pomaga mi, dlatego ja robię i akceptuję to, co On zdecyduje”.
Kiedy umierał, w wigilię Bożego Narodzenia 2015 roku, ostatkiem sił poprosił swojego tatę, aby pomógł mu zrobić znak krzyża. To był jego ostatni gest na tej ziemi.

Polecamy

Social Media Auto Publish Powered By : XYZScripts.com