Zmartwychwstał „jak Feniks z popiołów”

Klemens Rzymski w swoim Liście do Koryntian daje się poznać jako erudyta, intelektualista o szerokich horyzontach. Tydzień temu w artykule o „sznurze szkarłatnym” widzieliśmy, że doskonale znał Pismo Święte, którego liczne fragmenty cytował i które czasami, choć rzadko, interpretował alegorycznie. Przypomnijmy, że w „szkarłatnym sznurze” z historii o nierządnicy Rachab Klemens dostrzegał zapowiedź zbawiającej nas krwi Chrystusa. Biskup Rzymu w swoich refleksjach teologicznych odnosi się także do mitologii greckiej i egipskiej, a także do filozofii, przede wszystkim stoików. Zręcznie potrafi obrazy mitologiczne oraz idee filozoficzne wpleść w swoją argumentację, w pewnym sensie „schrystianizować”, „ochrzcić”, tak aby służyły jego przepowiadaniu.

Doskonałym przykładem erudycji Klemensa, jego zdolności retorycznych oraz głębi myśli, która pozwalała mu dostrzec analogie do prawd wiary chrześcijańskiej również w starożytnych mitach, jest fragment o Feniksie. Klemens w tym mitycznym ognistym ptaku widzi obraz Chrystusa Zmartwychwstałego. Jak Feniks odradza się przedziwnie ze swoich ziemskich resztek (co ciekawe w wersji Klemensa nie odradza się „z popiołów”), tak Chrystus powstaje z martwych. Porównanie Chrystusa do Feniksa autor Listu do Koryntian wplata w swój dyskurs nt. zmartwychwstania, traktując mit o Feniksie jako „przedziwny znak” i jako poważny argument za wiarą w zmartwychwstanie, obok wielu fragmentów Pisma, które je zapowiadało. Odwołanie się do mitologii jest zatem dla Klemensa uzupełnieniem podstawowej argumentacji skrypturystycznej, biblijnej. Oddajmy głos samemu Klemensowi, który znakomicie objaśnia chrześcijańskie znaczenie mitu o Feniksie:

„Rozważmy znak przedziwny, który znajdujemy w krainach wschodnich, to jest w okolicach Arabii. Jest to ptak, nazywany Feniksem. Będąc jedynym przedstawicielem swego gatunku żyje on lat pięćset. Kiedy zbliża się już chwila, gdy ma ulec rozkładowi śmierci, sporządza sobie sarkofag z kadzidła, miry i innych wonności. A gdy czas jego się dopełni, do niego wchodzi i tam umiera. Z rozkładającego się ciała rodzi się robak. A żywiąc się sokami zmarłego ptaka sam wypuszcza pióra. Później, gdy wzrośnie w siłę, zabiera ów sarkofag, gdzie znajdują się kości jego poprzednika i z tym brzemieniem przybywa z Arabii aż do Egiptu, do miasta zwanego Heliopolis. Tutaj w jasny dzień, na oczach wszystkich, podlatuje do ołtarza słońca, a złożywszy tam sarkofag, wyrusza w drogę powrotną. Wówczas kapłani zaglądają do swoich kronik i stwierdzają, że zjawił się znowu po upływie lat pięciuset.

Czyż zatem uznamy to za rzecz dziwną i nadzwyczajną, jeśli Stwórca wszechświata wskrzesi z martwych tych, co Mu służyli, święci, w ufności wiary doskonałej, skoro nawet przez ptaka objawia wspaniałość tego, co nam obiecał?

Gdzieś bowiem jest powiedziane: «Wskrzesisz mnie i będę Cię sławił» oraz «Położyłem się i zasnąłem; lecz powstałem, bo Ty jesteś ze mną». A z kolei Hiob mówi: «I wskrzesisz moje ciało, to właśnie, które to wszystko wycierpiało»”.

Ks. Marek Szynkowski

P.S. We wpisie wykorzystano darmową grafikę użytkownika Leandro De Carvalho ze strony Pixabay.

Social Media Auto Publish Powered By : XYZScripts.com