
W dzisiejszej krótkiej Ewangelii Jezus oczyszcza trędowatego. Wszystko odbywa się bardzo szybko. Krótka wymiana zdań, taki ping-pong słowny: „Panie, jeśli CHCESZ, możesz mnie oczyścić” – „Chcę, bądź oczyszczony”, i następuje cud oczyszczenia: „i natychmiast został oczyszczony z trądu”. Jezus CHCE oczyścić trędowatego i chce oczyścić także nas z trądu, którym jest „brak miłości”.
Brak miłości to trąd, który nas zamyka na innych i oddala nas od innych. Brak miłości nas izoluje i marginalizuje wobec innych, dokładnie tak jak miało to miejsce w czasach Jezusa z trądem, gdy trędowaci byli zupełnie wykluczeni z życia społecznego. Matka Teresa z Kalkuty, która poświęciła lwią część swojego życia na pomoc ludziom trędowatym, powiedziała kiedyś: „Każdy człowiek chce kochać i być kochanym. Największą chorobą współczesnego świata nie jest trąd lub gruźlica, ale brak miłości”. Jezus nas CHCE z tego braku miłości, „trądu duszy”, prawdziwej choroby współczesnego świata, uzdrowić.
Nie potrzeba wiele, aby zacząć proces oczyszczenia. „W ciszy i przy blasku świec”, w Eucharystii, wystarczy, że „On powie tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja”. Aby to nasze oczyszczenie się dokonało nie potrzeba „wielkich tłumów” gapiów, ale ciszy serca i ciszy konfesjonału, w którym zgodnie ze słowami Jezusa: „Idź i pokaż się kapłanowi”, odsłaniamy swoje serce wobec kapłana. To są te pierwsze sakramentalne lekarstwa, które „jak ofiara przepisana przez Mojżesza”, zostały nam przepisane przez Jezusa.
Ks. Marek Szynkowski